Palestyńczycy nie mogą budować niczego w obszarze C Zachodniego Brzegu, który jest pod kontrolą armii izraleksiej. Tak się składa, że obszar C to aż 62% terytorium Zachodniego Brzegu. Za to na tym obszarze natomiast bezproblemowo powstają nielegalne osiedla żydowskie. Dlaczego używam słowa nielegalne w odniesieniu do osiedli? Bo strona okupacyjna, którą jest Izrael na Zachodnim Brzegu nie może legalnie, czyli zgodnie z prawem międzynarodowym (Konwencje Genewskie) transferować swojej ludności na tereny okupowane. Na co dzień jest więc tak, że Mohammed nie może postawić nawet zagrody dla zwierząt na swojej własnej ziemi zaś Avi może wprowadzić się do mieszkania na Osiedlu Male Adumin bez żadnego problemu.
Miasteczko Bab Al Shams powstało nie tylko w obszarze C, ale również na obszarze E1. Strategiczny obszar ziemi na wschód od Jerozolimy, który przylega do Jerozolimy i rozciąga się w stronę Jerycha i innych osiedli żydowskich. Na obszarze E1 ma powstać 4000 domów żydowskich zapowiedzianych przez Natanyahu tuż po tym jak Zgromadzenie Ogólne ONZ uznało status Palestyny jako państwa - obserwatora. W sąsiedztwie obszaru E1 już dziś mieszka ponad 100 tysięcy osadników na osiedlu Male Adumin i kilkadziesiąt tysięcy następnych na innych osiedlach. Gdyby Jerozolimę powiększyć o cały ten obszar łącznie z E1 (patrz mapa), a taki pomysł ma rząd izraelski, zapewniałoby to miastu bezpieczną żydowską większość, a to jest oczkiem w głowie prawicy izraelskiej i zresztą funkcjonuje jako oficjalna polityka miejska. Dziś Palestyńczycy stanowią 38% mieszkańców Jerozolimy. Powstanie kolejnych osiedli na obszarze E1 i otoczenie całego obszaru dodatkowym murem ostatecznie oddziela dwie części Zachodniego Brzegu na pół, co utrudnia myślenie o jakiejkolwiek ciągłości terytorialnej przyszłego państwa Izrael.
Dziś jeszcze istnieje jedna droga, którą Palestyńczycy swobodnie mogą podróżować między Ramallą a np. Hebronem, choć istnieje na niej checkpoint (Wadi Nor). Utworzenie E1 i otoczenie go murem całego planowanego obszaru (najdalej idąca czerwona linia), jeszcze dodatkowo utrudni swobodne poruszanie się Palestyńczyków po Palestynie. Zagrożeniem, które istnieje i którego preludium już dziś się czuje podróżując palestyńskim samochodem po Palestynie (bo w przypadku izraelskiego samochodu ta sytuacja jest zupełnie inna) gdzie wiele dróg jest zamkniętych dla Palestyńczyków i przebycie trasy czterokilometrowej łączy się nieraz z koniecznością jazdy przez czterdzieści kilometrów - omijając mur, który wije się jak wąż i korzystając z checkpointów z których mogą korzystać Palestyńczycy.
No comments:
Post a Comment