Postanowiłam uciec na chwilę od moich ulubionych izraelsko - palestyńskich tematów (nie rozpaczajcie, wrócę!) i oddać się dziś rozważaniom na temat nieznośnej lekkości/ciężkości (niepotrzebne skreślić) życia, czyli zastanowić się nad tym jak to jest dobiegać trzydziestej drugiej wiosny życia i nadal nie czuć się szczególnie dorosłą.